Pomysł na biznes - szkoła sztuk walki
A może"fight club"
Pan Karol jest instruktorem capoeiry. Jest to połączenie tańca, rytmu, muzyki, sztuki walki, gimnastyki, akrobatyki, samoobrony.
- Jest ona bardzo efektowna - mówi. - Zawodnicy często uatrakcyjniają różnego rodzaju eventy i pokazy plenerowe. Zachęcam do otwierania właśnie szkół capoeiry, o ile oczywiście już takowej w waszym mieście nie ma. W moim mieście nie było żadnego klubu sztuk walki. Najbliższy był oddalony o 50 km. Dojeżdżało tam wprawdzie dużo osób, ale zaledwie 1-2 razy w tygodniu - zniechęcał ich czas dojazdu. Klientów przyciągają także różne pokazy, warsztaty i staże organizowane przez znanych mistrzów.
Niektóre szkoły prezentują ponadto bogatą ofertę kulturalną, przybliżającą np. kulturę Dalekiego Wschodu. To sposoby, aby wyróżniać się na tle konkurencji.
- Trzeba zdawać sobie sprawę, że większość takich szkół działa na zasadzie klubów sportowych - mówi pan Karol. - Taka forma prawna to działalność non profit. Oznacza to, że muszą one przeznaczać pieniądze na realizację celów określonych w statucie. Mogą jednak ubiegać się o możliwość użytkowania na preferencyjnych warunkach nieruchomości należących do Skarbu Państwa lub samorządu terytorialnego. Mogą także brać udział w otwartych konkursach ofert na realizację zadań publicznych w zakresie wspierania i upowszechniania kultury fizycznej, ogłaszanych co roku przez jednostkę samorządu terytorialnego.
O warunkach i trybach finansowania decydują poszczególne samorządy. Warto więc dowiedzieć się, jakie są szanse uzyskania w danym miejscu dofinansowania przez prywatny klub. - To naprawdę dobry pomysł na biznes - zapewnia pan Karol. - Można też swoją ofertę skierować do konkretnych odbiorców, np. tylko dla dzieci od 4 r.ż. Zajęcia mają wówczas charakter gier i zabaw ruchowych z elementami techniki danej dyscypliny. Sztuki walki dla dzieci mogą być również elementem zajęć wychowania fizycznego. Można więc popytać w szkołach, czy nie potrzebują takiego "nauczyciela". Mam też znajomego, który na dużej hali zamontował kilka "klatek" - jak w MMA. Wyposażył ją w worki, sprzęt do ćwiczeń i wynajmuje ją różnym klubom. To tzw. "fight club". Przyjeżdżają do niego grupy z całej Polski, jako, że hala zlokalizowana jest w interesującym turystycznie miejscu - blisko morza i lasu. Można też połączyć prowadzenie szkoły sztuk walki z innymi usługami - np. z zajęciami fitnessu i tańca lub siłowni.
Czy można zarobić na prowadzeniu prywatnej szkoły sztuk walki?
- Oczywiście, że tak - odpowiadają założyciele. - Jasne, nie spodziewajmy się bajońskich sum. Jednak tak jak w każdym biznesie - przemyślana strategia, biznesplan i przede wszystkim pasja, potrafią zdziałać bardzo dużo.
Sprawdź też inne pomysły na biznes