zaloguj / zarejestruj
PRZEWIŃ

Nasze produkty tworzone są w małych wioskach Gwatemali i Meksyku przez lokalnych rzemieślników

Niezwykłe wzornictwo, bogactwo kształtów, dbałość o każdy detal – skórzane torebki SempreArte trafiają do polskich klientek wprost od lokalnych rzemieślników z Meksyku i Gwatemali. Ten polsko-meksykański biznes prowadzą Anna Hnidiuk i Adam Radziszewski. Jak sami mówią, powstał on z miłości do Podróży, Sztuki i Ludzi i polega na dostarczaniu wyjątkowości i oryginalności. Ich produkty są dowodem na to, że ręce ludzkie mają wielką moc tworzenia.

 

Z tego artykułu dowiesz się:

  • o działalności firmy SempreArte;
  • poznasz ich niepowtarzalne rękodzieło;
  • dowiesz się o tej wyjątkowej polsko-meksykańskiej współpracy

W katalogu produktów SempreArte nie znajdziemy dwóch identycznych sztuk – każda jest inna, tak jak różni są klienci firmy, przez co ma się wrażenie, że wyroby firmy są spersonalizowane, dedykowane akurat danej osobie.

 

O tej polsko-meksykańskiej współpracy, inspiracji do jej rozpoczęcia, planach rozwoju firmy rozmawiamy z Anną Hnidiuk.

 

Ewelina Adamczyk: Czym dokładnie zajmuje się SempreArte? Można wywnioskować, że jest to rodzinna firma, gdyż w jej tworzenie i funkcjonowanie duszę wkładają dwie rodziny – polska i meksykańska…

Anna Hnidiuk: Założycielami firmy jestem ja i mój narzeczony Adam Radziszewski. Oprócz nas, ponieważ teraz mieszkamy w Meksyku, w Polsce dystrybucją produktów oraz innymi sprawami, którymi nie możemy zająć się mailowo, zajmują się Monika Ćwikła i Łukasz Hnidiuk (mój brat). W prowadzeniu firmy pomaga nam też Pan Elias Cruz oraz jego żona Maria. To oni, podczas, gdy nie ma nas w Meksyku, zajmują się całą logistyką właśnie tam, sprawdzaniem jakości oraz kontaktem z firmami przewozowymi. Oprócz tego na stałe współpracujemy z trzema rodzinami w Meksyku, dwie (w tym wspomniana rodzina Cruz) robią torebki, jedna biżuterię, oraz z Jose i Walfre z Gwatemali, którzy robią kopertówki i portfele. Mamy również kilka rodzajów produktów od poznanych w trakcie ostatnich podróży rzemieślnikow z Ameryki Łacińskiej.

 

SempreArte to sklep internetowy, gdzie można zakupić ręcznie najlepszej jakości, robione produkty z Meksyku i Gwatemali. Staramy się być odpowiedzialni społecznie, współpracujemy tylko z lokalnymi rzemieślnikami. Przy podejmowaniu kolejnej współpracy, zwracamy uwagę na wielkość zakładu, chcemy, aby nasza praca wspierała bardzo małe, rodzinne warsztaty. 

Większość czasu podróżujemy w poszukiwaniu produktów i artystów, którzy mogliby dołączyć do naszego zespołu. 

 

E.A.: Jak narodził się pomysł akurat takiego wyjątkowego, nieczęsto spotykanego pomysłu na biznes?

A.H.: Założyliśmy firmę prawie dwa lata temu. W Polsce, ale mieszkając w Gwatemali. Z pasji do podróży. Podróż już od wielu lat była naszym życiem. Wtedy jechaliśmy stopem przez Amerykę Środkową, co chwila napotykaliśmy ludzi, którzy robili naprawdę przepiękne rękodzieła. Razem mieliśmy kilka tysięcy oszczędności. Ja przed przyjazdem do Meksyku pracowałam pół roku w restauracji w Szkocji, zbierając każdy grosz, aby wystarczyło mi na jak najdłuższą podróż po Ameryce Łacińskiej. Adam wcześniej pracował  na wyspie w Kambodży jako manager ośrodka wypoczynkowego. Tam też się poznaliśmy.

 

E.A.: Dlaczego akurat Gwatemala?

A.H.: Przejechaliśmy kilka krajów i w Nicaragua postanowiliśmy wrócić do Antigua w Gwatemali i skupić się na naszym projekcie SempreArte. Dlaczego Gwatemala? Z dwóch powodów: tam spotkaliśmy najwięcej ciekawego rękodzieła, a po drugie, gdyby plan A z firmą nie „wypalił”, Antigua była na tyle turystycznym miastem, że na pewno nie mielibyśmy problemów ze znalezieniem pracy. Szybko rozpoczęliśmy współpracę z małymi warsztatami w Meksyku i Gwatemali i zaczęliśmy systematycznie, co miesiąc kupować i wysyłać paczki z produktami. I chociaż plan A wypalił, rozwijanie firmy nie było tak łatwe jak nam się na początku wydawało..

 

E.A.: Z jakimi trudnościami przyszło się Wam zmierzyć?

A.H.: Nie mieliśmy żadnego doświadczenia w handlu, w marketingu, w eksporcie. Wszystkiego uczyliśmy się od początku. Oglądaliśmy filmy, webinary, czytaliśmy. Jednak, z przerwami na moje małe okresy załamania, wierzyliśmy w potencjał SempreArte. Od początku wiedzieliśmy, że oszczędności nie wystarczą na rozwijanie firmy. Sprzedaż jednego produktu miesięcznie nie pokrywała w żaden sposób stałych kosztów. Jak najszybciej znaleźliśmy prace, ja jako nauczyciel angielskiego, Adam jako manager w restauracji. Jednak to dalej było mało. Pożyczyliśmy pieniądze od mojego brata i założyliśmy mały 5 –pokojowy hostel. Przez rok nie mieliśmy ani jednego dnia wolnego. Hostel, praca, firma. I było to najbardziej rozwijający okres w naszym życiu. Nie ma chyba takich studiów, które nauczyłyby nas tak wiele w takim krótkim okresie czasu.

 

Po ponad roku, mogliśmy powiedzieć: Udało się! Sprzedaż rosła z miesiąca na miesiąc, pracowaliśmy z gronem artystów, na których mogliśmy polegać. Mieliśmy wypracowany system logistyczny. Hostel zamknęliśmy, rzuciliśmy prace, ruszyliśmy w kolejną podróż, pracując już tylko przez Internet. Podróżowaliśmy poszukując kolejnych produktów, nawiązując kolejne współprace.

 

I pewnie tak moglibyśmy to robić już cały czas. Jednak po prawie roku wróciliśmy do Meksyku. Współpraca z jedną z rodzin stąd układa się tak wspaniale, że postanowiliśmy połączyć nasze doświadczenie w handlu oraz ich talent i stworzyć coś razem. Pracujemy nad nowym projektem, który zakłada to samo, jednak na rynek Stanów Zjednoczonych. Rodzina ta jest zachwycona pomysłem, bardzo otwarta na inne pomysły. Oni potrzebują nas, a my ich, więc myślę, ze współpraca będzie przebiegać pomyśle, a razem możemy osiągnąć wspaniałe wyniki.

 

E.A.: Gdzie powstają projekty tak pięknego rękodzieła?

A.H.: Obecnie większość  produktów robionych jest w Meksyku, bo jak się okazało w trakcie rozwijania firmy, produkty te cieszą się największą popularnością w Polsce. Mamy również produkty z Gwatemali i Kolumbii. Wszystkie tworzone są przez lokalnych rzemieślników w małych wioskach. Oni również projektują większość produktów. Od roku ja także projektuję, kilka torebek na stronie jest mojego projektu. 

 

E.A.: Wasza działalność – oprócz tworzenia i rozpowszechniania tak wyjątkowych i unikatowych produktów - opiera się także na pomocy innym ludziom… Nie ma chyba piękniejszego połączenia…

A.H.: Tak, od prawie roku prowadzimy działalność charytatywną. Wspieramy organizację Nuevo Amanecer w Gwatemali, z którą wcześniej pracowaliśmy jako wolontariusze. Organizacja działa na rzecz poprawy edukacji dzieciaków z małej wioski San Andres. Co miesiąc przekazujemy im 1 % z przychodu SempreArte. Oprócz tego, w tamtym roku na Mikołajki zorganizowaliśmy również zbiórkę w Polsce, z której udało nam się zakupić wyprawki szkolne dla ponad 70 dzieciaków. W tym roku mamy nadzieję wesprzeć jeszcze więcej osób. A moim marzeniem, kiedy wszystkie plany zawodowe zostaną zrealizowane, jest założenie fundacji, by jeszcze bardziej moc pomagać dzieciakom z krajów rozwijających się.

 

E.A.: Jaki jest sekret Waszego biznesu, oprócz ogromnej pasji, determinacji, niezwykłej kreatywności i chęci pomocy innym?

A.H.: Teraz z perspektywy czasu myślę, że podstawą każdego biznesu są relacje międzyludzkie. Zarówno jeśli chodzi o klientów, jak i dostawców. Od początku tworzenia firmy, przedstawialiśmy się jako Ania i Adam, opowiadaliśmy o tym kim jesteśmy.  Nawet postawiliśmy sobie za cel stworzenie firmy z najlepszym customer service w Polsce. Staramy się być dla klientów znajomymi, których mogą się zawsze o coś zapytać, doradzamy.  I to się naprawdę zwraca. Mamy klientów, którzy systematycznie do nas wracają. W taki sam sposób rozmawiamy z artystami w Meksyku i Gwatemali. Chociaż na początku nawiązanie relacji być trudne, bo nie mówiliśmy po hiszpańsku, staraliśmy się, uczyliśmy się. Teraz mówimy płynnie i jesteśmy w stanie rozmawiać z nimi płynnie o wszystkim, słuchać, doradzać, inspirować i inspirować się. Jeszcze jakbym mała cos doradzić przyszłym przedsiębiorcom, to wierzyć w to co się robi i sprzedaje! Za każdym razem patrząc na swój skórzany plecak, zrobiony w małym, meksykańskim warsztacie, myślę sobie: Wow, jaki on jest piękny. I szczerze, nie widziałam nigdzie tak ładnego plecaka. Jestem dumna z tego co robimy, chociaż sprzedaż to była ostatnia rzecz, jaką kiedyś chciałam robić. Teraz robię to z przyjemnością, bo wierzę w swój produkt.

 

Oceń artykuł:

Średnia ocen: 3.59

Udostępnij artykuł:

Yasumi z japońską filozofią pielęgnacji Yasumi z japońską filozofią pielęgnacji
ZOBACZ WIĘCEJ FILMÓW
POWRÓT DO LISTY
POPRZEDNIE VIDEO KOLEJNE VIDEO

Sprawdź też inne pomysły na biznes

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcejRozumiem