Czy samozatrudnieni otrzymają subwencje z tarczy finansowej.Autorzy kolejnych tarcz tworzą problemy, które później bohatersko rozwiązują.
Wywiad z Rzecznikiem Małych i Średnich Przedsiębiorców - Adamem Abramowiczem.
Wróćmy do skutecznej interwencji Rzecznika MŚP, która w ramach tarczy 2.0 spowodowała dołączenie do grupy beneficjentów pożyczki 5000 zł osób samozatrudnionych. Czy podział na samozatrudnionych i mikroprzedsiębiorców jest wg Pana Rzecznika zgodny z prawem unijnym i ma sens?
Ten podział nie ma sensu i narusza prawo. Po mojej interwencji mikropożyczkę może dostać każdy mikroprzedsiębiorca określony według definicji unijnej, czyli zarówno zatrudniający, jak i niezatrudniający pracowników. Proponowałem rządowi prosty i powszechny system udzielania pomocy. Spójrzmy na ZUS dla przedsiębiorców. Gdyby mnie posłuchano, składki byłyby dobrowolne dla wszystkich bez wyjątku. Niepotrzebne byłyby wnioski, decyzje i zawiadomienia, które obecnie zasypały oddziały ZUS i sparaliżowały pracę urzędników. Zrobiono jednak inaczej. Najpierw dano pomoc tylko przedsiębiorcom zatrudniającym od 1 do 9 pracowników oraz niezatrudniającym, ale pod warunkiem, że w lutym osiągnęli przychody mniejsze niż 15 600 zł. Zadbano, żeby możliwości umorzenia składek nie otrzymał „bogacz”, np. informatyk czy lekarz na kontrakcie, ale przy okazji pozbawiono pomocy panią Zosię, właścicielkę sklepu, która sama stoi za ladą, oraz tysiące osób zarabiających na życie sprzedażą przez Internet. Podobnie sytuacja wyglądała z pożyczką 5000 zł, którą mógł otrzymać nawet ktoś, kto stworzył 1/4 etatu, ale ktoś inny nie – bo nikogo nie zatrudnił. Po mojej interwencji, że jest to sprzeczne z unijną definicją mikroprzedsiębiorcy, w tarczy 2.0 z tego rozwiązania mogli skorzystać wszyscy. Do pomocy w składkach ZUS włączono też małych i średnich przedsiębiorców, ale otrzymali oni zwolnienie tylko z połowy składki. W tarczy 3.0 umożliwiono skorzystanie z umorzenia ZUS przedsiębiorcom z przychodem powyżej 15 600 zł, ale pod warunkiem nieprzekroczenia 7000 zł dochodu. W ten sposób autorzy ustaw w kolejnych wersjach tarczy bohatersko walczą z problemami, które sami stworzyli.
Niedawno Rzecznik MŚP wnioskował do wiceprezes Rady Ministrów, Minister Rozwoju, o wydanie objaśnień prawnych dotyczących możliwości skorzystania z subwencji finansowej, o której mowa w regulaminie ubiegania się o udział w programie rządowym „Tarcza Finansowa Polskiego Funduszu Rozwoju dla Małych i Średnich Firm”, również przez osoby samozatrudnione oraz mikroprzedsiębiorców zatrudniających 9 pracowników na pełen etat oraz 1 pracownika w niepełnym wymiarze, np. na 1/2 etatu (RJP 9,5) lub 3/4 etatu (RJP 9,75). Czy są jakieś efekty złożonego zapytania?
W tym przypadku, podobnie jak przy mikropożyczce, w regulaminie przyznawania subwencji wykluczono przedsiębiorców niezatrudniających pracowników oraz zróżnicowano zasady wysokości wsparcia. Mikroprzedsiębiorcom przyznano zdecydowanie lepsze warunki niż małym i średnim przedsiębiorcom. W efekcie firma zatrudniająca 16 osób dostała o połowę mniej pieniędzy niż inna, z tej samej branży, zatrudniająca 8 osób. Dlatego teraz ci, którzy mają w firmie 9–10 etatów, walczą, aby znaleźć się w grupie mikroprzedsiębiorców, a osoby niezatrudniające nikogo chcą, aby również zakwalifikowano ich do tej kategorii. Nie wiem, dlaczego ktoś postanowił jednym dać więcej, a drugim mniej oraz wykluczyć samozatrudnionych. W konsekwencji część przedsiębiorców ma obecnie żal do państwa.
dziękuję za rozmowę.
Sprawdź też inne pomysły na biznes